Często szukam w internecie oraz na półkach drogerii czy aptek kosmetyków do skóry wrażliwej, przesuszonej i atopowej. Jest ich sporo i aby wybrać coś dobrego skrupulatnie czytam opinie użytkowników. I za każdym razem bardzo się dziwię, gdy preparat wychwalany za skuteczność w łagodzeniu podrażnień, skuteczność w łagodzeniu świądu i uspokajaniu skóry jest na końcu komentowany słowami „i szkoda, że nie pachnie…”
Zakładam, że po tego typu preparaty sięgają osoby, które mają jakieś kłopoty ze skórą. Jeśli tak nie jest, oferta kosmetyków pachnących, a nawet przede wszystkim pachnących, jest przecież przeogromna. Stąd tak bardzo dziwi mnie ten zarzut, ale domyślam się, że wynika z niezrozumienia, czym jest atopia oraz nadwrażliwość skóry.
Czym jest atopia?
Atopia to cecha charakteryzująca daną osobę, która może ujawnić się pod postacią tzw. chorób atopowych. Jest to nabyta lub wrodzona skłonność do zwiększonego wytwarzania przeciwciał (czyli białek obronnych organizmu) w klasie IgE w porównaniu do populacji ogólnej. Mówiąc bardziej obrazowo – jest to mocno podwyższona gotowość obronna organizmu w stosunku do czynników, które u osób bez tej cechy nie powodują żadnych objawów. A u osoby z atopią powodują – i te objawy, które dotyczą skóry, to jej duża nadwrażliwość, osłabienie ochronnej bariery hydro-lipidowej, skłonność do podrażnienia, świąd, pokrzywka czy nawet atopowe zapalenie skóry.
Dlatego skóra osób z atopią, sucha, nadwrażliwa potrzebuje pielęgnacji bogatej w składniki odżywcze, pielęgnacji treściwej, odbudowującej warstwę ochronną skóry, która ma skutecznie oddzielać ją od czynników środowiskowych. Preparaty dla takiej skóry są bogate w emolienty, w konsystencji tłustawe lub wręcz tłuste, mają zostawić na powierzchni warstewkę okluzyjną. Te służące do mycia mają być łagodne, nie mogą naruszać i niszczyć istniejącej warstwy hydro-lipidowej. Powinny cechować się jak najprostszym składem – zgodnie z zasadą „im mniej składników, tym lepiej i bezpieczniej”. Zawierać wyłącznie potrzebne składniki z udowodnionym działaniem i nic zbędnego!
Wpływ składników zapachowych na skórę
Właśnie dlatego nie ma tam miejsca dla zapachu. Aby dany kosmetyk pachniał, do receptury musi zostać dodany składnik zapachowy, który nie ma funkcji pielęgnacyjnych. A nawet gorzej – nie dość, że nic dobrego do pielęgnacji nie wnosi, to jeszcze jest składnikiem potencjalnie drażniącym, alergizującym, mogącym uruchamiać lub intensyfikować i tak już wzmożone mechanizmy obronne skóry.
Po co więc tak psuć dobroczynne działania pozostałych składników? Dlatego uważam, że dobre preparaty do skór atopowych, wrażliwych pachnieć nie powinny. Dla tych „trudnych w obsłudze skór” nie ma czegoś takiego jak hipoalergiczny składnik zapachowy. Owszem, można próbować, owszem, można dobrze trafić, ale z założenia atopia skóry kieruje raczej w stronę półek z kosmetykami bezzapachowymi, w stronę dermokosmetyków z prawdziwego zdarzenia. A że pielęgnacja jest wtedy mniej przyjemna? Może trochę tak, ale myślę, że zdrowa skóra, bez podrażnień, suchości czy świądu solidnie ten mały minus wynagradza. Brak zapachu w kosmetykach pielęgnacyjnych to ich ogromna zaleta, a nie wada.